Filc - igielnik

Moje (przerażające) spotkanie z igłą i nitką...

Temat przewodni - filc:)


Witajcie;)
To nie był dla mnie łatwy temat! Dlaczego? Odpowiem Wam na to pytanie wprost: O ile kocham papier i media, o tyle nie znoszę wprost igły i nici!!! Nie znosimy się zresztą z wzajemnością... każde moje podejście do niej, kończy się pokłutymi paluchami i poplątaną nitką  - z supełkami, które robią się same - w najmniej oczekiwanych i pożądanych miejscach czy momentach. Innymi słowy, szycie (łącznie z przyszyciem guzika) kosztuje mnie dużo zdrowia, moi bliscy mogliby na ten temat więcej powiedzieć;)
I oto nadszedł dzień... w którym szefowa wyznaczyła nam takie zadanie!
 Bliskie spotkanie z igłą i nicią najpierw zbagatelizowałam (tak, jak czynię to z oberwanymi guzikami czy dziurami w skarpetkach), następnie próbowałam namówić szefową, że może by tak wymyślić inny temat... cóż, Kasia nie dała się przekonać... wpadłam więc w panikę... O rany, co ja teraz zrobię, będę musiała, NO BĘDĘ MUSIAŁA SZYĆ!!!
Czyli zrobić coś, czego nie umiem i mówiąc oględnie wręcz nie znoszę.
Wiecie na czym polega cały paradoks? Paradoks polega na tym, że moja mama uwielbia szyć, haftować, szydełkować itp, czyli kompletnie nie odziedziczyłam po niej talentu. Nie mogę się także zwrócić do niej o szybką lekcję, bo mieszkamy zbyt daleko od siebie...
Cóż mi pozostało... ? Jedyne wyjście w takiej sytuacji to wziąć to na klatę! Moi chłopcy niemo, ze współczuciem w oczach, ale i na bezpieczną odległość - przez całą niedzielę kibicowali mi w moich poczynaniach. Kocham moich chłopców, mają w sobie tyle empatii - są najwspanialsi na świecie, nie mogłabym sobie wymarzyć lepszych dzieci:)
Przedstawiam Wam zatem moje prawdziwie pierwsze uszyte własnoręcznie dzieło (tak, przyznaje się bez bicia - w szkole na ZPT wszystko szyła i dziergała mi mama:)).
Moje dzieło wygląda okropnie, jest niesamowicie pokraczne i zszyte nierównym ściegiem, ale jestem z niego dumna, ponieważ nie uciekłam przed wyzwaniem. Podjęłam rękawicę, samodzielnie wykonałam ten igielnik i tak! Przy najbliższym spotkaniu wręczę go mojej mamie jako prezent...hihi, ciekawa jestem jaką będzie miała minę:)









Ze sklepu Od A do Zet wykorzystałam:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

*Czekoladownik w morskim klimacie*

walentynkowe serce

Karteczka dziecięca - body